No cóż, znowu się nie udało. My, kibice tenisa, ostrzyliśmy
sobie jednak zęby na wyższy pułap osiagnięc tak deblistów, jak i A. Radwańskiej
w tym turnieju. I mieliśmy prawo. Po ostatnich występach Polaków, rokowania były
zdecydowanie lepsze.
Inną sprawa jest medialnośc gier deblowych, z resztą, nie
tylko u nas. Choc notowania naszych deblistów nie odbiegają wiele od rankingu
A. Radwańskiej, oglądanie i mówienie o nich jest znacznie mniejsze niż o
singlistach. Debel jest grą dużo bardziej atrakcyjną wizualnie. Przy obecnych
trendach w grach singlowych, co raz mocniejszej wymiany długich i precyzyjnych
podań, gdzie zatraca się finezja, dynamika różnorodności i polotu a preferowana
jest siła i wytrzymałośc, gra deblowa jest jeszcze na razie, jakby przeciwieństwem
tego dość statycznego w wielu wypadkach stylu. Jest żywsza, szybsza, częściej
zmieniająca sytuację na korcie, w związku z tym ciekawsza do oglądania.
Mniejsza lub większa zgodnośc, zgranie po jednej stronie kortu i oczywiście umiejętności
decydują o pokonaniu lub, jak kto woli, porażce graczy po drugiej stronie. Można
zauważyć, że czołowi singliści coraz bardziej uciekają od gier deblowych, chyba
że wpisują to w swój cykl treningowy lub brakuje im startów. Są więc specjaliści
deblowi i specjaliści singla. Co raz trudniej jest pogodzić te dwa, odbiegające
od siebie, głównie taktycznie, rodzaje gry. Emocje zaś są, co najmniej, takie
same. W grę wchodzi też zaangażowanie fizyczne, psychiczne i emocjonalne, które
w tym, naładowanym przecież, układzie, musi gdzieś szwankować. Stad debel, w
dobrym wykonaniu, zasługuje na częstsze pokazywanie go, zwłaszcza w turniejach,
w których gra czołówka światowa i naprawdę jest na co popatrzec.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz