czwartek, 19 stycznia 2012

Mistrzostwa Europy w Piłce Ręcznej 2012r w Serbii


Horror, jaki nam zgotowali nasi szczypiorniści w meczu grupowym z Duńczykami przyprawił pewno niejednego kibica o, mówiąc bardzo delikatnie, mocno przyspieszone tętno i stan nerwowego wyczerpania. Mimo, że to spotkanie w pierwszej fazie turnieju i obydwa zespoły miały zapewniony start w kolejnej rundzie, chodziło o dorobek punktów, z którym do niej wejdą, co już jest bardzo istotne oraz o przewagę psychiczną i własną podbudowę mentalną w następnych spotkaniach mistrzostw.
Początek meczu był niefortunny, Duńczycy prowadzą 2:0, wyrównujemy , ale w następnych fragmentach Polacy tracą bramki sami rzucając na bramkę rywali nieskutecznie. Przewaga przeciwników wzrasta do 3 – 4 bramek i utrzymuje się do końca pierwszej połowy. Jeszcze w 20 min. jest 7 : 8, jednak później jest coraz gorzej. Nie zagrażamy ze skrzydeł zupełnie, jakby skrzydłowi bali się odpowiedzialności. Z dobrych pozycji strzeleckich nie potrafimy zdobyc bramki, nie strzelamy karnego, jesteśmy wyraźnie wolniejsi. Przy dobrze dysponowanych, prowadzących bardziej urozmaiconą grę, Duńczykach, sprawiamy wrażenie zbyt dużego spokoju przy pewnych oznakach zagubienia i niemożności. Wynik do przerwy – 10 : 14. Po wznowieniu gry w drugiej połowie, sytuacja nie ulega zmianie, jednak różnica bramkowa też, co świadczy o wyrównanym pojedynku. Przez dłuższy okres gry nie możemy odrobić strat, co powoduje, że Duńczycy, jakby pewni swojej przewagi nieco, na pewno niezamierzenie, grają z mniejszą determinacją, co natychmiast wykorzystują nasi. Kilkoma wspaniałymi interwencjami mobilizuje  nasz zespól Marcin Wichary, z resztą Wyszomirski, który wcześniej zastąpił naszego pierwszego bramkarza, też bronił znakomicie. Mozolnie zaczynamy zmniejszać różnicę bramkową. Determinacja i równa postawa Polaków, zdenerwowanie Duńczyków skutkuje, na kilka minut przed końcem spotkania prowadzeniem naszego zespołu 1-2-bramkową przewagą. Wcześniej na boisku pojawili się młodzi, niby rezerwowi- Wiśniewski, Orzechowski, którzy zaczynają rzucac bramki, w tym ze skrzydła. Mecz kończy się wynikiem 27 : 26 dla naszego zespołu. Jesteśmy psychicznie „wykończeni”, ale usatysfakcjonowani i z optymizmem oczekujemy kolejnych spotkań naszej reprezentacji w następnych fazach ME, który ma nam przynieść awans do turnieju olimpijskiego.     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz