Liderka Pucharu Świata w narciarstwie biegowym, wielka
rywalka naszej Justyny Kowalczyk, 26. 01. br., na mistrzostwach swojego kraju
zajmuje 6 miejsce w biegu na 10 km techniką dowolną i wycofuje się z następnych
konkurencji. Szok dla niej samej, dla rzeszy norweskich fanów, dla całego
środowiska narciarskiego. Pewnym symptomem tej sytuacji były wyniki ostatnich,
przegranych pojedynków z J. Kowalczyk i obraz totalnego wyczerpania po biegach.
Sprzeczne wypowiedzi Marit na temat przyczyn tak dotkliwej
porażki są, co najmniej, dziwne. W jednych przewija się zdumienie i niewiedza,
w innych zmęczenie sezonem /a do jego końca przecież daleko/ i Tour de Ski, w
jeszcze innych narzekania na wiatr i przygotowanie sprzętu, co jest chyba
najmniej istotną wymówką; mówi też o chorobie i nienajlepszym stanie zdrowia,
zauważając wcześniej, że jest w dobrej formie. Spekulacjom wiec nie ma końca.
Z jednej strony mówi się o niewłaściwym przygotowaniu do
sezonu i złym cyklu treningowym. Ciśnie się na myśli używanie środków /
inhalatorów/ na astmę, na którą podobno „cierpi” spora grupa norweskich
biegaczek, a którą zatwierdziły władze narciarskie, w których Norwegia odgrywa
niebagatelną rolę. Są zdania, że Bioergen oszczędza się na walkę z Justyną w
Pucharze Świata, narzekania na przeładowanie startami. I presję, no właśnie…..
Czy „królowa nart”, na jaką kreowali ją trochę fanatyczni na tle biegów
narciarskich, Norwegowie - jest nią rzeczywiście? Czy ona sama widząc, że to
„królowanie” wymyka się jej z rąk, na rzecz jakiejś tam Polki, nawet nie
Skandynawki, nie potrafi przyjąć tego z godnością i uznaniem dla naszej
zawodniczki? A za nią, i tu jest wspomniana presja, władze norweskiego
narciarstwa, których „idolka” zawodzi i cała, rozkochana w swoim narciarstwie
biegowym, Norwegia, nie mogą takiego stanu rzeczy przeboleć i zaakceptować,
by uporządkowac nieco chaos spowodowany
nieobliczalnymi działaniami. Do tego dochodzi nieoczekiwanie słabsza postawa najlepszego biegacza, Petera Nordhuga, którego skutecznie stara się zdetronizowac, Szwajcar, Dario Colognia.
Inną i chyba nadrzędną w tej kwestii sprawą jest podejście i
stanowisko norweskich władz narciarskich, a także państwowych i pokrewnych
/TV/, włączając w to bogatych i wpływowych sponsorów. Przy tak olbrzymich
nakładach na narciarstwo biegowe/ w porównaniu do innych krajowych federacji /
jest powinnością, wręcz nakazem za wszelką cenę, zwyciężanie i przewodzenie na
listach rankingowych, nie bacząc, na przecież najważniejsze w demokratycznej
rzeczywistości, uwarunkowania prywatne i po prostu ludzkie. Życzymy Norwegii,
która przecież jest potęgą narciarską, by wyszła z tego, w/g niej tylko, dołka,
bo zdrowa i szlachetna rywalizacja, poparta właściwymi działaniami
organizacyjnymi, jest oczekiwaniem wielkiej rzeszy fanów narciarstwa biegowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz