Szczypiorniści plasują się na 9 miejscu w Mistrzostwach
Europy w Serbii a Agnieszka po raz piąty nie dociera do półfinału turnieju
wielkoszlemowego , tym razem, znowu w Australii. Na tarczy, to może zbyt mocno
powiedziane, ale adekwatne do naszych oczekiwań. Myślę, że sami uczestnicy tych
zmagań też liczyli na więcej. Wymęczona wygrana z Niemcami piłkarzy ręcznych,
trochę na osłodę, nie satysfakcjonuje ani ich, ani tym bardziej nas. Cały
turniej grali po prostu słabo. Źle i nierówno wyglądało zaangażowanie,
nakreślona taktyka i co można było też niekiedy
zauważyc, umiejętności / obrona, atak, celnośc podań i rzutów, a wiec skutecznośc /.
Gonienie wyniku, przecież niezamierzone, w poprzednich meczach, momentami nawet
udane, nie świadczy o dobrej, równej formie, właściwym przygotowaniu i
nastawieniu do tego turnieju. Wyciśnięte, z dużą dozą nerwowości, potwornego
wysiłku fizycznego, okupionego często kontuzjami, rezultaty spotkań, prowadzące
w końcu do liczenia na wyniki meczów innych drużyn nie stanowi dobrze o naszym
zespole, po którym spodziewaliśmy się dużo więcej.
W zapowiedziach i
rankingach stawiano reprezentację Polski znacznie wyżej, mając ku temu realne
przesłanki. Występ Polaków na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie stoi pod
wielkim znakiem zapytania i znowu zależy od końcowych rezultatów tych, obecnych
Mistrzostw Europy, a nie od postawy na boisku naszej reprezentacji.
Sytuacja taka trochę wymusza pytanie, czy nasz sztab
szkoleniowy, nie koniecznie z Wentą, wspaniałym kiedyś zawodnikiem i trenerem o
niewątpliwych zasługach, nie powinien czegos zmienić? Systemu przygotowań i odmłodzic,
puki czas, przynajmniej częściowo naszeą reprezentację. Przecież właśnie
młodzi, w tych mistrzostwach niejednokrotnie, wpisywali się bardzo dobrze i
znacząco w przebieg niektórych meczów, doprowadzając do korzystnych rezultatów spotkania. Filary,
rutyniarze, zawsze potrzebni , ale młodzi bardziej do przodu, do boju.
Natomiast Agnieszka Radwańska zawiodła nas swoim
przygotowaniem do tego sezonu. Wygrane turnieje w Tokio i Pekinie oraz dobra
postawa w ostatnim przed Australian Open turnieju w Sydney, pozwalały mieć nadzieję
na lepszy wynik na kortach w Melbourne. Mimo pewnych symptomów wyraźnej poprawy,
kulejących do tej pory, elementów gry naszej reprezentantki, okazało się to za
mało. W dalszym ciągu, wymagane w obecnym tenisie przygotowanie siłowe i
kondycyjne, pozostawia wiele do życzenia. Finezja, wyczucie, polot i
widowiskowośc nie wystarczają na czołowe rakiety świata. Szkoda, ale takie są
realia współczesnego tenisa i trzeba je wziąć pod uwagę w swoich treningach.
Inaczej wypada się z gry o najwyższe laury.
Dobrze Agnieszce zrobiło rozstanie z ojcem, jako
trenerem, alfą i omega jej poczynań tenisowych. T. Wiktorowski wprowadził nieco
spokoju i pewności , a może tylko jego obecnośc sprawiła poprawę postawy
Radwańskiej. Temat do zastanowienia dla niej samej i PZT.
Paradoksalnie, Aga osiągnęła najwyższe w swojej karierze
miejsce w rankingu WTA – 6 i jest jedyną tenisistką z czołówki światowej, z tak
wysokim miejscem, która nigdy nie doszła do półfinału turnieju
wielkoszlemowego. Szacunek, jednak nie zmienia to naszego odczucia niedosytu i
stanowiska, że spodziewamy się od Agnieszki lepszej i skuteczniejszej gry oraz
osiągnięcia wyższego szczebla w światowym tenisie. Ma na to jeszcze trochę
czasu, stać ją na to i tego jej życzymy, mając na uwadze tak jej aspiracje, jak
i nasze oczekiwania olimpijskie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz