Finał Pucharu Świata w biegach rozpoczął się od sprintu/1000m./
stylem klasycznym, w Sztokholmie, wokół pałacu królewskiego. Jak wiemy, Justyna
Kowalczyk, w półfinale, po serii błędów taktyczno-technicznych, próbując wyjść
na prowadzenie, zaliczyła upadek i w końcowym efekcie zajęła w tych zawodach 9
miejsce. Wygrała Norweżka - M. Bioergen, przed J. Iwanową z Rosji i M.C. Fallą,
również z Norwegii.
Następnego dnia, 16. 03. W Fallun, odbyła się konkurencja
przedłużonego sprintu /2,5 km./stylem dowolnym - czyli łyżwowym, z trudnym
podbiegiem na Moerdarbakken, w którym to biegu, normatywy F.I.S. dotyczące
podbiegów zostały nieco przekroczone, co w normalnej dyspozycji naszej
zawodniczki, byłoby jej przywilejem. Puchar Świata rządzi się swoimi prawami.
Zawodniczki startowały pojedynczo, co 45 sek. Już na półmetku tego biegu,
właśnie po tym podbiegu, Justyna była trzecia, można powiedzieć, dopiero
trzecia. Nie błyskała świeżością, jak Bioergen, wręcz przeciwnie, biegła
ciężko, męcząc się okrutnie. Na mecie była czwarta. Zwyciężyła, oczywiście, M.
Bioergen, wyprzedzając Ch. Kallę ze
Szwecji i M. Kristoffersen z Norwegii.
W obydwu rozegranych zawodach wyraźnie widać zmęczenie naszej zawodniczki intensywnym sezonem. Kowalczyk, mimo wielkiej
ambicji i „dawania z siebie wszystkiego”, nie jest już tak świeża, bojowa,
zdeterminowana do wygrywania. Startowała w tylu biegach / 32 w 11 krajach /, w
ilu nie brała udziału żadna rywalka z czołówki Pucharu Świata. Czekają ją
jeszcze dwa biegi w cyklu Finału P.Ś. Mamy nadzieję, że pokaże jeszcze „lwi
pazur” i zakończy zmagania, jak na, niestety lub aż „v-ce królową” nart, przystało.
W słoweńskiej Planicy, na mamuciej skoczni
„Letalnica”,rozpoczęły się w piątek, poprzedzone czwartkowymi kwalifikacjami,
ostatnie w tym sezonie zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich. W
pierwszym konkursie indywidualnym wystąpiło 6-u
Polaków, co należy uznac za sukces. Dobrą postawę naszych zawodników
potwierdziło zakwalifikowanie się 5-u z nich do finałowej 30-ki. Dwóch z nich
debiutowało w lotach na mamucie i zdobycie przez nich miejsc w pierwszej połowie
trzeciej dziesiątki jest bardzo obiecujące, mając na uwadze Olimpiadę, za dwa
lata w Soczi. Są młodzi i bardzo młodzi, z niewielkim doświadczeniem w udanych
dla nich zawodach i prestiżowych mistrzostwach ale juniorskich. Maciej Kot był 17, Aleksander Zniszczoł 18,
Klemens Murańka 22 i trochę starszy, Piotr Żyła 24. Nieco martwi natomiast nie
najwyższa dyspozycja Kamila Stocha. Jego skoki są bardzo dobre, ale niewystarczające
na walkę z najlepszymi, o podium, o zwycięstwo. Co prawda, założenie zajęcia w
końcowej punktacji Pucharu Świata w pierwszej szóstce jest prawie pewne, co
jest wynikiem, można powiedzieć pozytywnym i dobrym. Jednak stać Kamila na
więcej. Brak mu błysku, o czym już pisałem, tej zaciętości w walce o najwyższe
lokaty. Jego „spokuj” , przy poprawności i niemal nienagannej technice lotu,
ale niezupełnie zadowalających nas wynikach, na które go na pewno stać, trochę
denerwuje i sprawia wrażenie pewnego niedosytu. Jednak poczekajmy, w następnym
sezonie Kamil nas usatysfakcjonuje a jego koledzy będą jasnymi, pewnymi i
solidnymi punktami naszej reprezentacji. Konkurs wygrał zawodnik gospodarzy,
Słoweniec – Robert Kranjec, przed Simonem Ammannem ze Szwajcarii i Austriakiem
Martinem Kochem. Po dzisiejszym konkursie, Norweg - A. Bardal ma 100pkt. przewagi nad zaciekle
goniącym go G. Schlierenzauerem i praktycznie zapewnił już sobie zdobycie
Kryształowej Kuli. Na razie czekamy na dwa ostatnie konkursy w lotach, jutro
drużynowy a w niedzielę indywidualny, w których nasi potwierdzą, mamy nadzieję,
że ich forma i umiejętności rosną a świetlana przyszłośc przed nimi. Zawody w Planicy, niech będą nie
tylko kończącym, ale i jasnym wydarzeniem dla polskich skoków narciarskich w
sezonie 2011-2012r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz