poniedziałek, 6 lutego 2012

Kamil Stoch błysnął na skoczni w Predazzo


W miniony weekend 4/5 lutego 2012r, na szczęśliwej dla Polaków / złote medale Mistrzostw Świata i wygrane konkursy Pucharu Świata A. Małysza i nie tylko/ skoczni we włoskim Predazzo, nasz najlepszy skoczek znowu zaznaczył swoją obecnośc w światowej czołówce.
W sobotnim konkursie po dobrych /ale tylko dobrych/ skokach zajął VII miejsce, niewiele, jednak dość wyraźnie ustępując zawodnikom, którzy zajęli miejsca na podium; w kolejności Gregor Schlierenzauer, Severin Freud, Thomas Morgenstern.  Czuliśmy pewien niedosyt, który podzielał też Kamil. Zmienne warunki panujące na skoczni nieco tłumaczą naszego zawodnika w kontekście wpadek kilku liczących się skoczków,  ale nie do końca.
W niedzielę jednak było dużo lepiej. Przeanalizowano, poprawiono co trzeba i po dwóch pięknych skokach Kamil Stoch wygrywa zawody Pucharu Świata, oddając w II serii najdłuższy skok dnia, 131,5 metra. Wyprzedza Gregora Schlierenzuera/Austria/ i Andersa Bardala/Norwegia/. Wspaniale. Martwi jednak postawa pozostałych naszych zawodników. W sobotnim konkursie M. Kot i K. Miętus plasują się pod koniec trzeciej dziesiątki, a w niedzielę nikt poza Kamilem nie wchodzi do finałowej trzydziestki.
Wydaje się, że kariera K. Stocha rozwija się prawidłowo. Oby nie zgubiono tego, co już osiągnął i nie przegapiono tego, co może osiągnac. Spokojne i rozważne prowadzenie takiego, nie może spoczywać w rękach ludzi niekompetentnych, kierujących się często zasadami mogącymi zniweczyć prawidłowe zamierzenia i cele, dla swoich spektakularnych, niekiedy chwilowych, splendorów. Takie zagrożenie, zwłaszcza w polskiej rzeczywistości, istnieje. Na razie, Kamil chwali zespół, który z  nim pracuje, fizjoterapeuta, psycholog ,trenerzy itd. / może nie zna zaplecza czołowych ekip?/ Założeniem na ten sezon było wejście do pierwszej szóstki czołówki światowej. Itak się stało. Ma i powinien się w niej utrzymać. Na wygrywanie z najlepszymi, utrzymywanie formy na najwyższym poziomie przez cały sezon, na każdej skoczni , w każdych warunkach, przyjdzie jeszcze czas. Do tego trzeba dojść pracą, doświadczeniem, mając do dyspozycji fachowy, oddany, poparty funduszami zespół szkoleniowy i organizacyjny. Szkoda tylko, że nie możemy pochwalić się chociaż kilkoma zawodnikami , choć trochę zbliżonymi formatem do, przedtem Małysza a  teraz Kamila. Dlaczego, mimo jeszcze nie dawno osiągnięc/nawet tego nie ma obecnie/, w wieku juniorsko-młodzieżowym, nie możemy dochować się wyrównanej, ale dobrej kadry skoczków? Błąd tkwi chyba w wątpliwościach, jakie nasuwają się czytając powyższe fragmenty. Nie wszystko jest takie „cacy”. Małysz nie trenował z Tajnerem  w najlepszych swoich latach, jego sztab szkoleniowy  był  n i e   t y l k o wykwitem myśli i działań PZN., itd…
Bądźmy jednak dobrej myśli i miejmy nadzieję, że Kamil Stoch będzie rzeczywiście idolem naszej sportowej młodzieży i  dopiero rozpoczął drogę usianą medalami i pucharami, a PZN i polskie władze sportowe staną na wysokości zadania i poprawią sytuację w  polskich sportach zimowych.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz