W miniony weekend 4/5 lutego 2012r, na szczęśliwej dla
Polaków / złote medale Mistrzostw Świata i wygrane konkursy Pucharu Świata A.
Małysza i nie tylko/ skoczni we włoskim Predazzo, nasz najlepszy skoczek znowu
zaznaczył swoją obecnośc w światowej czołówce.
W sobotnim konkursie po dobrych /ale tylko dobrych/ skokach
zajął VII miejsce, niewiele, jednak dość wyraźnie ustępując zawodnikom, którzy
zajęli miejsca na podium; w kolejności Gregor Schlierenzauer, Severin Freud,
Thomas Morgenstern. Czuliśmy pewien
niedosyt, który podzielał też Kamil. Zmienne warunki panujące na skoczni nieco
tłumaczą naszego zawodnika w kontekście wpadek kilku liczących się
skoczków, ale nie do końca.
W niedzielę jednak było dużo lepiej. Przeanalizowano,
poprawiono co trzeba i po dwóch pięknych skokach Kamil Stoch wygrywa zawody
Pucharu Świata, oddając w II serii najdłuższy skok dnia, 131,5 metra. Wyprzedza
Gregora Schlierenzuera/Austria/ i Andersa Bardala/Norwegia/. Wspaniale. Martwi
jednak postawa pozostałych naszych zawodników. W sobotnim konkursie M. Kot i K.
Miętus plasują się pod koniec trzeciej dziesiątki, a w niedzielę nikt poza
Kamilem nie wchodzi do finałowej trzydziestki.
Wydaje się, że kariera K. Stocha rozwija się prawidłowo. Oby
nie zgubiono tego, co już osiągnął i nie przegapiono tego, co może osiągnac.
Spokojne i rozważne prowadzenie takiego, nie może spoczywać w rękach ludzi
niekompetentnych, kierujących się często zasadami mogącymi zniweczyć prawidłowe
zamierzenia i cele, dla swoich spektakularnych, niekiedy chwilowych,
splendorów. Takie zagrożenie, zwłaszcza w polskiej rzeczywistości, istnieje. Na
razie, Kamil chwali zespół, który z nim
pracuje, fizjoterapeuta, psycholog ,trenerzy itd. / może nie zna zaplecza
czołowych ekip?/ Założeniem na ten sezon było wejście do pierwszej szóstki
czołówki światowej. Itak się stało. Ma i powinien się w niej utrzymać. Na
wygrywanie z najlepszymi, utrzymywanie formy na najwyższym poziomie przez cały
sezon, na każdej skoczni , w każdych warunkach, przyjdzie jeszcze czas. Do tego
trzeba dojść pracą, doświadczeniem, mając do dyspozycji fachowy, oddany,
poparty funduszami zespół szkoleniowy i organizacyjny. Szkoda tylko, że nie
możemy pochwalić się chociaż kilkoma zawodnikami , choć trochę zbliżonymi
formatem do, przedtem Małysza a teraz
Kamila. Dlaczego, mimo jeszcze nie dawno osiągnięc/nawet tego nie ma obecnie/,
w wieku juniorsko-młodzieżowym, nie możemy dochować się wyrównanej, ale dobrej
kadry skoczków? Błąd tkwi chyba w wątpliwościach, jakie nasuwają się czytając
powyższe fragmenty. Nie wszystko jest takie „cacy”. Małysz nie trenował z
Tajnerem w najlepszych swoich latach, jego
sztab szkoleniowy był n i e
t y l k o wykwitem myśli i działań PZN., itd…
Bądźmy jednak dobrej myśli i miejmy nadzieję, że Kamil Stoch
będzie rzeczywiście idolem naszej sportowej młodzieży i dopiero rozpoczął drogę usianą medalami i
pucharami, a PZN i polskie władze sportowe staną na wysokości zadania i
poprawią sytuację w polskich sportach
zimowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz