W
czwartek 02. 02. 2012r na łatwej, szerokiej, prawie 1,5-kilimetrowej trasie w
Moskwie odbył się sprint narciarskiego Pucharu Świata. Nie startowały w nim
czołowe norweżki, zmęczone jeszcze Tour de Ski i tylko częściowo, w związku z
tym zaliczonymi, Mistrzostwami Norwegii. Zwyciężyła w nim,
wygrywając „po drodze” cwircfinał i półfinał, Justyna Kowalczyk. Pokonała w
tych zawodach koalicję „reszty świata”: plejadę Rosjanek, które na swoim
terenie koniecznie chciały wygrac / były II- Natalia Korosteliewa i
III-Anastasja Dotsenko/, Amerykanki – specjalistki w sprincie, najlepsze
sprinterki norweskie, szwedzkie i fińskie oraz Francuzki i Niemki. Pokonała też
mit, że to nie jej konkurencja. Oczywiście, nie zawsze może ją wygrywać lub być
na podium, ale nigdy nie zejdzie z wysokiego poziomu, jaki reprezentuje, a stać
ją wręcz na zwycięstwa. Zwycięstwo to pozwoliło jej założyć żółty plastron
liderki Pucharu Świata, z 38 punktową przewagą nad Bioergen. Już nazwano ją
królową, carycą Moskwy.
Po tych
zawodach, w nocy, z piątku na sobotę, „wylądowała” w mroźnym Rybińsku/ -24°C/, by rano zaliczyc trening/uff?!/, a w południe wystartować
w biegu na 10 km techniką dowolną. Tym razem czołowe biegaczki norweskie z M.
Bioergen i T. Johaug, stawiły się na starcie w komplecie. Justyna natomiast,
choć bardzo wierząca w swoje siły i przygotowanie do sezonu ciągłych startów,
musiała chyba odczuwać zmęczenie, a przede wszystkim, brak czasu na regenerację.
Bieg rozpoczęła jednak bardzo dobrze. Trzymała się w, odskakującej coraz
bardziej od „peletonu”, czołówce, w której biegły najgroźniejsze rywalki. Swobodnie,
wydawałoby się, po podbiegu, wygrała „lotną premię” za 15 pkt. Uniosła nawet
ręce w geście tryumfu, jakby wygrała finisz…. i zaczęły się „schody”. Prawie
momentalnie jej bieg stał się ociężały, widać było zmęczenie. Powoli odpadała
od prowadzących, a my przecieraliśmy oczy; co się stało? Uskrzydlona tą
sytuacją Bioergen, „wożąc się” za dobrze dysponowaną Szwedką-Kallą, uciekała do
przodu. Justynę wyprzedziło jeszcze kilka innych, czołowych zawodniczek. Bieg
zakończył się dużym niepowodzeniem, by nie powiedzieć klęską, w przypadku
Kowalczyk, zajęcia 7-go miejsca. Zwyciężyła Marit Bioergen przed Charlotte Kallą i Therese Johaug. Justyna straciła też
koszulkę liderki.
Niewątpliwy
wpływ na taką sytuację miało „zmęczenie materiału”, brak snu i czasu na powrót
organizmu do stanu „używalności”. Ten okres, tym razem, okazał trochę za
krótki, mimo niesamowitych pod tym względem możliwości Justyny. I jeszcze coś,
co kładzie się cieniem na, wydawało by się doskonałe zaopatrzenie naszej
„królowej nart”. Otóż nie ma z nią na tych / a może na innych też/ zawodach,
nie mówiąc o lekarzu, nawet, lub przede wszystkim fizjoterapeuty, który w
takich przypadkach jest nieodzowny - tak jak serwisanci. Czekamy na jutrzejszy
bieg łączony - 2 x 7,5 km techniką klasyczną i dowolną /czyli łyżwą/. Jest
trochę więcej czasu na odpoczynek i odnowę biologiczną /i chyba po tej „wpadce”,
psychiczną/.
Rybińsk,
jest 05.02., mniejszy mróz /”tylko - 10°C/. Cała światowa czołówka pań rusza
do 15- kilometrowego biegu łączonego, który częściowo pokrywa się z wczorajszą trasą.
Szybko tworzy się trzyosobowa /Bioergen, Johaug, Kowalczyk/ grupka, która
zdobywa co raz większą przewagę nad „resztą świata”. Justyna wygrywa pierwszą
premię. Prowadzą na zmianę z Johaug /Bioergen „się wozi”/. Tak myślimy, ale już
przed zmianą nart na styl łyżwowy, Marit zaczyna powoli „odpadac”. Po zmianie, Johaug z Kowalczyk co raz bardziej powiększają
przewagę nad Bioergen. Przed drugą „lotną premią”, „maszynka”-Therese zaczyna
się odrywać od Justyny i co raz wyraźniej odjeżdżać. Nasza zawodniczka powoli
traci dystans, a Bioergen, już bardzo daleko, zaczyna byc systematycznie
doganiana przez Ch. Kallę. Kowalczyk, widząc sytuację, nie stara się za wszelką
cenę dojść, wspaniale dysponowanej T. Johaug, która wygrywa wyścig z ponad 20-sekundową
przewagą nad Kowalczyk. Gdyby dystans
był trochę dłuższy, Bioergen /m. III/ mogła by wylądować na IV miejscu, które w
końcu zajęła Szwedka, będąc już bardzo blisko Norweżki. Justyna odzyskała
plastron liderki Pucharu Świata i wyprzeda Norweżkę o 2 pkt.
Okazało się,
że wczorajsza słabsza postawa naszej Justyny, była trochę niefrasobliwym, może
nie do końca przemyślanym, z racji wiary w niespożyte siły i możliwości,
„wypadkiem przy pracy”. To jakby, ostrzeżenie. Nie znaczy to również, że będzie
lekko. Koalicja skandynawska / a zwłaszcza, mocno podrażniona – norweska/,
poparta „resztą świata”, nie odpuszczą w walce o małe i dużą kryształową kulę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz