poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Piłka ręczna – kadra Wenty upokorzona przez Hiszpanów w turnieju kwalifikacyjnym do Londynu-2012 w pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych. Alicante rozwiało nasze marzenia o Olimpiadzie, na którą pojadą reprezentacje Hiszpanii i Serbii.


Klęską -  22 : 33, z gospodarzami  zakończył się mecz ostatniej szansy białoczerwonych na turnieju w Hiszpanii. Tragiczna I połowa spotkania przegrana t.zw. „świńskim remisem” 18 : 9, nie spowodowała otrząśnięcia się naszej reprezentacji z marazmu. Hiszpanie, grający na luzie i zbytnio się nie przykładając, wygrali drugą połowę spotkania -15 : 13. Była to najwyższa przegrana turnieju, aż wstyd.
Cały turniej bezlitośnie obnażył słabości polskiej piłki ręcznej. Drużyna jeszcze nie dawno zaliczana do ścisłej czołówki światowej cudem wygrywa z nieliczącą się Algerią jedną bramką, męcząc się okrutnie w całym meczu, a szczególnie w końcówce, by nie dopuścic do remisu. Nie udało się tego dokonać dzień później w spotkaniu z Serbią. Prowadząc w ostatnich fragmentach meczu trzema bramkami a na niecałe dwie minuty przed końcem 2-ma nasi chłopcy remisują -25 : 25.
Oglądając naszą reprezentację ma się wrażenie, że to nie ta sama drużyna, która odnosiła sukcesy na arenie światowej i europejskiej, zdobywając brązowy medal na M. Ś. w 2009r. i rok później 4-e miejsce na M. E. w Austrii. Te zawody były jednak początkiem regresu polskiej piłki ręcznej. W 2011r. plasujemy się na VIII m w mundialu w Szwecji, by w tym roku zając IX m na M. E. w Serbii. To jednak jest ta sama drużyna – ale tylko, z nielicznymi wyjątkami, osobowo. Lata lecą a chłopcy, a właściwie panowie, włączając w to trenera,  myślą, że grając tak samo /a przecież tak nie jest/, można utrzymać się na wysokim poziomie. Mankamenty Polaków można, wręcz wyraźnie, wypunktować. Najważniejsze i najbardziej widoczne z nich to: przygotowanie kondycyjne, podstawowe elementy ogolno-rozwojówki , takie jak szybkośc, gibkośc i zwinnośc, wytrzymalośc, siła, dalej - zmysł taktyczny, bezradnośc w zachowaniach na parkiecie, skuteczność rzutowa itd. Podobna sytuacja jest w rozwiązaniach taktycznych, a właściwie ich braku. Grając w przewadze liczebnej nie tylko nie zyskujemy bramek, ale je tracimy. Momentami, na tle dobrze grających przeciwników, jest to niekiedy żenujące.
Wspomniane sukcesy nie przełożyły się na poprawienie systemu rozgrywek ligowych i spopularyzowanie piłki ręcznej na tyle by odczuły to kluby, a nabór utalentowanej młodzieży stał się dla nich przyjemnym i owocnym obowiązkiem. Polska liga piłki ręcznej, z dwoma silnymi, jak tylko na polskie warunki, klubami, z zawodnikami, którzy grali lub jeszcze grają w silnych ligach n.p. niemieckiej czy hiszpańskiej / choć znacząco wracają nie mieszcząc się w składach lub nie wytrzymując dużego obciążenia treningowo-startowego/, bez zaplecza młodzieżowo-juniorskiego, nie jest w stanie sprostac współczesnym wymogom tej dyscypliny. W tej sytuacji czkają nas lata posuchy. Polskie władze sportowe z władzami związku na czele, muszą się z tym problemem jak najszybciej uporac. O polskiej piłce ręcznej trzeba pomyśleć, używając modnego słowa, globalnie, odpowiedzialnie i w miarę szybko. Zdajemy sobie sprawę, że budowanie na nowo, tego co stracone, nie będzie łatwe. Mamy jednak dobre tradycje. Polacy już w okresie międzywojennym grali, może nie z wybitnymi osiągnięciami, ale z powodzeniem w 11-osobowego, później 9-osobowego szczypiorniaka. Po wojnie, w czasach Krajów Demokracji Ludowej, już w 7- osobowej piłce recznej, osiągaliśmy sukcesy w „Pucharze Bałtyku”.  Mamy wartościowych, znających swój fach, cenionych za granicą, szkoleniowców / nie wyłączając B. Wenty/ i kwestia pewnego skostnienia na pewno jest do naprawienia. Powrót do czołówki światowej powinien się odbyc jeszcze za pamięci i na bazie doświadczeń dotychczasowej kadry. Mamy nadzieję, że tak się stanie i nasza, na pewno odmłodzona, reprezentacja przysporzy nam jeszcze wielu emocjonujących i radosnych przeżyć sportowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz