Borussia Dortmund zdobyła Mistrzostwo Bundesligi i Puchar
Niemiec. Według całej piłkarskiej Europy i oczywiście Niemiec, stało się tak za
sprawą, przede wszystkim, znakomitej gry trójki Polaków: Roberta
Lewandowskiego, Jakuba Błaszczykowskiego i Łukasza Piszczka. Robert w meczu o
Puchar Niemiec rozegranym w Berlinie i
wygranym przez Dortmundczyków 5 : 2, zdobył hat-trick, Kuba wywalczył rzut
karny i wraz z Łukaszem zaliczyli asysty. Cała tróka znalazła się w 11-ce
sezonu Bundesligi. Najlepsze kluby europejskie mają apetyt na naszych
zawodników, sypią się propozycje transferów za bardzo duże pieniądze.

Inny jednak problem zaprząta głowę polskich kibiców. Czy ci
zawodnicy są wstanie poprowadzić naszą reprezentację do sukcesów na czerwcowych
Mistrzostwach Europy w Polsce i na Ukrainie. Pozostali wybrańcy trenera Smudy,
to zawodnicy, o których się nie mówi w piłkarskim świecie, to przeciętniacy,
którzy niekiedy błysną w swoich, polskich czy zagranicznych klubach, ale poziom
ich gry pozostawia wiele do życzenia. Poza tym jest to zbieranina, dosyć
przypadkowa i mało zgrana. Selekcjoner sięgnął po zawodników „dobrze
zapowiadających się”, albo sprawdzających się mniej lub bardziej w swoich
klubach, bywa „grzejących ławę”, naturalizowanych, o polskich korzeniach
Polaków, o których poziomie i przydatności do naszej kadry niewiele wiadomo, tyle
co z ust samego trenera, który w swych poczynaniach na pozór przemyślanych,
trochę się jednak, zaskakująco miota. Jesteśmy dobrej myśli, właściwie musimy
mu ufac, nie mamy wyjścia, ani wpływu na jego decyzje. Tak jemu, jak i nam
/wirtualnie/ciężko jest skompletować drużynę, która powalczyłaby o jakieś
sukcesy na Euro- 2012. Takie „rodzynki”, o których pisałem wyżej, też mogą chyba
nie sprostac naszym oczekiwaniom. Na boisku jest 11 graczy, sami nie grają.
Jest jeszcze drużyna przeciwna, której aspiracje, często uzasadnione, sięgają
co najmniej tak samo, lub znacznie wyżej niż nasze. A taktyka, ułożenie meczów,
dobór zawodników? Smuda, wbrew pozorom,
nie jest cudotwórcą, nie ujmując nic jego fachowości, szczęślwej ręki,
rzemiosłu szkoleniowca. Staje przed wielkim, życiowym wyzwaniem. Czy podoła?. A
sami zawodnicy, czy będą optymalnie przygotowani do tego turnieju, czy nie
„złapią” ich kontuzje, czy ich psychika będzie na tyle odporna na stres i
presję, by nie pomieszać im w głowach i „powiązać nóg”. Mamy więc, w przededniu tych Mistrzostw, w końcu na
naszym terenie, wiele pytań i wątpliwości, ale i nadziei, że nasza piłka nożna
po wielu latach marazmu tak reprezentacyjnego jak i klubowego, wyjdzie z cienia
i pokaże się z jak najlepszej strony. Organizacyjnie też musimy stanąc na
wysokości zadania, a z tym, jak do tej pory jest bardzo różnie. Oby i w tej
materii udało się wybrnąć z twarzą naszym władzom, czego im jak i sobie bardzo
życzymy. To już tuż,tuż.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz