niedziela, 13 maja 2012

13.05.2012r. - Serena Williams gromi V. Azarenkę w finale turnieju ATP w Madrycie, 2:0 /6:1,6:3/, na nie lubianej przez tenisistów niebieskiej mączce/kłopoty czołowych rakiet męskiego tenisa – Djokovic, Nadal/.


Potężny pierwszy serwis /dużo asów/ i silny return pozwoliły Amerykance prawie zmieśc z kortu Białorusinkę. Gdy jednak dochodziło do wymiany, gorzej ruszająca się Williams, traciła punkty. Zdarzało się to , na nieszczęście Azarenki, bardzo rzadko, co przy jej wielokrotnych, podwójnych błędach serwisowych, doprowadziło do tak wysokiego zwycięstwa Sereny. Widac, że była liderka światowego rankingu/obecnie 9/, wraca do znakomitej dyspozycji i wszystkie zawodniczki z aktualnej czołówki muszą się już z nią liczyc w nadchodzących turniejach „wielkiego szlema” i Olimpiady. W tej sytuacji swoisty wymiar ma.
Kolejna porażka Radwańskej z Viktorią, w półfinale tego turnieju.
Agnieszka Radwańska, już po raz szósty w tym sezonie wyraźnie przegrała z pierwszą rakietą świata, Viktorią Azarenką 2: 0/6:2, 6:4/. Porażki te, są tym dotkliwsze, że są wysokie, niepozostawiające złudzeń wyrównanej walki, wręcz niekiedy, żenujące/podobnie, jak w meczu finałowym- patrz wyżej/.Taka różnica między prowadzącą w rankingu, a trzecią w tej klasyfikacji, nie przystoi tej ostatniej. Inne zawodniczki z czołówki lepiej sobie radzą w pojedynkach z Viktorią, niż nasza tenisistka, nie widać tak dużej rozbieżności w poziomie gry. Po prostu Agnieszka nie jest w stanie nawiązać z Białorusinką równorzędnej walki. Jest miażdżona przez rywalkę. Faktem jest, że Aga znacznie poprawiła pierwsze podanie, co często przynosi jej korzystne roztrzygnięcia, ale to nie wystarcza. Azarenka też poczyniła znaczne postępy w różnorodności uderzeń i wachlarzu zagrań, zwłaszcza w pojedynkach z Radwańską, do których wychodzi tak zmobilizowana, jak by walczyła o życie. To skutek niesnasek między tymi zawodniczkami, po kilkakrotnch nieopatrznych uwagach Polki na temat zachowań Viktorii na korcie. Inna rzecz, że ta ostatnia nie jest lubianą w kobiecych i nie tylko, kręgach tenisowych.
Radwańska robi postępy, krzepnie, zdobywa co raz więcej pewności siebie, rozwija swoje walory w grze. Dlatego systematycznie pnie się w światowym rankingu, dochodząc do tak wysokiej pozycji. Co z tego, jeżeli w grze z Azarenką zupełnie tego nie widać, poza bardzo nielicznymi, nieśmiałymi przebłyskami, pokazującymi , że jest zawodniczką z najwyższej półki. Agnieszka gra, jak by miała jej kompleks, nie miała na nią sposobu, bez wiary i szybko w związku z tym, zrezygnowana, zniechęcona i apatyczna. W perspektywie zbliżającego się „wielkiego szlema” na kortach Rollanda Garrosa i Olimpiady w Londynie nasza zawodniczka powinna coś z tym narastającym „fantem” zrobić. Kontakt z psychologiem wydaje się być nieodzowny. Na pewno Radwańska może się otrząsnąć z tej niemożności, z pożytkiem dla światowego tenisa i oczywiście nas, trzymających za Agnieszkę kciuki, chcących i życzących jej największych sukcesów. Mamy przecież na uwadze to, że tak wysoko w historii tenisa, jeszcze nie było polskiego przedstawiciela. Za to jej dziękujemy, mamy pełny szacunek, ale prosimy o więcej. Na pewno ją na to stac.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz