Potężny pierwszy serwis /dużo asów/ i silny return pozwoliły
Amerykance prawie zmieśc z kortu Białorusinkę. Gdy jednak dochodziło do
wymiany, gorzej ruszająca się Williams, traciła punkty. Zdarzało się to , na
nieszczęście Azarenki, bardzo rzadko, co przy jej wielokrotnych, podwójnych
błędach serwisowych, doprowadziło do tak wysokiego zwycięstwa Sereny. Widac, że
była liderka światowego rankingu/obecnie 9/, wraca do znakomitej dyspozycji i
wszystkie zawodniczki z aktualnej czołówki muszą się już z nią liczyc w
nadchodzących turniejach „wielkiego szlema” i Olimpiady. W tej sytuacji swoisty
wymiar ma.
Kolejna
porażka Radwańskej z Viktorią, w półfinale tego turnieju.
Agnieszka Radwańska, już po raz szósty w tym sezonie
wyraźnie przegrała z pierwszą rakietą świata, Viktorią Azarenką 2: 0/6:2, 6:4/.
Porażki te, są tym dotkliwsze, że są wysokie, niepozostawiające złudzeń
wyrównanej walki, wręcz niekiedy, żenujące/podobnie, jak w meczu finałowym-
patrz wyżej/.Taka różnica między prowadzącą w rankingu, a trzecią w tej
klasyfikacji, nie przystoi tej ostatniej. Inne zawodniczki z czołówki lepiej
sobie radzą w pojedynkach z Viktorią, niż nasza tenisistka, nie widać tak dużej
rozbieżności w poziomie gry. Po prostu Agnieszka nie jest w stanie nawiązać z
Białorusinką równorzędnej walki. Jest miażdżona przez rywalkę. Faktem jest, że
Aga znacznie poprawiła pierwsze podanie, co często przynosi jej korzystne
roztrzygnięcia, ale to nie wystarcza. Azarenka też poczyniła znaczne postępy w
różnorodności uderzeń i wachlarzu zagrań, zwłaszcza w pojedynkach z Radwańską,
do których wychodzi tak zmobilizowana, jak by walczyła o życie. To skutek
niesnasek między tymi zawodniczkami, po kilkakrotnch nieopatrznych uwagach
Polki na temat zachowań Viktorii na korcie. Inna rzecz, że ta ostatnia nie jest
lubianą w kobiecych i nie tylko, kręgach tenisowych.
Radwańska robi postępy, krzepnie, zdobywa co raz więcej
pewności siebie, rozwija swoje walory w grze. Dlatego systematycznie pnie się w
światowym rankingu, dochodząc do tak wysokiej pozycji. Co z tego, jeżeli w grze
z Azarenką zupełnie tego nie widać, poza bardzo nielicznymi, nieśmiałymi przebłyskami,
pokazującymi , że jest zawodniczką z najwyższej półki. Agnieszka gra, jak by
miała jej kompleks, nie miała na nią sposobu, bez wiary i szybko w związku z
tym, zrezygnowana, zniechęcona i apatyczna. W perspektywie zbliżającego się
„wielkiego szlema” na kortach Rollanda Garrosa i Olimpiady w Londynie nasza
zawodniczka powinna coś z tym narastającym „fantem” zrobić. Kontakt z
psychologiem wydaje się być nieodzowny. Na pewno Radwańska może się otrząsnąć z
tej niemożności, z pożytkiem dla światowego tenisa i oczywiście nas,
trzymających za Agnieszkę kciuki, chcących i życzących jej największych
sukcesów. Mamy przecież na uwadze to, że tak wysoko w historii tenisa, jeszcze
nie było polskiego przedstawiciela. Za to jej dziękujemy, mamy pełny szacunek,
ale prosimy o więcej. Na pewno ją na to stac.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz