1 : 1 z Grecją, 1 : 1 z Rosją, 0 : 1 z Czechami, ostatnie –
4 miejsce w grupie i pożegnanie z utopijnymi marzeniami o grze w dalszej fazie
Mistrzostw Europy. Przegraliśmy obiektywnie i zasłużenie, obnażeni do bólu we
wszystkich aspektach piłki nożnej. Gdyby nie to, że byliśmy współorganizatorami
Mistrzostw i ominęły nas eliminacje, nie przebrnęlibyśmy przez nie na pewno.
Nie z tą grą. Polska nie była wstanie odegrać znaczącej roli, nawiązac
równorzędnej walki nawet z „przeciętniakami” tych Mistrzostw. Ranking nie
kłamie, 62 miejsce w klasyfikacji FIFA jest wymowne. Drużyny, za nami w tym
rankingu, wypadły lepiej od naszej reprezentacji. Liczenie na jakiekolwiek
pozytywne rezultaty w konfrontacji z dużo wyżej, a nawet w pobliżu nas,
notowanymi drużynami, było rzucaniem się „z motyką na słońce” i oczekiwaniem na
„cud nad Wisłą” – nie obrażając tego powiedzenia.
Do cwiercfinału weszły drużyny zgodnie z oczekiwaniami i
aktualnym statusem rankingowym. Może trochę zawiodła Holandia, nie tyle
ostatnim miejscem, bo była w t.zw. „grupie śmierci”, co swoją, bardzo kiepską,
jak na nią, grą. Pary ¼ finału to: Czechy i Portugalia, Niemcy i Grecja,
Hiszpania i Francja oraz Anglia i Włochy.
Obejrzeliśmy wszystkie drużyny występujące na Euro. W tym
towarzystwie, nasza reprezentacja prezentowała się bardzo, żeby nie powiedzieć,
niekiedy żenująco, słabo. Z takim poziomem, nie zasłużyliśmy na udział w tak
prestiżowej imprezie. Nie wiemy też i nic na to nie wskazuje, czy zostaną wyciągnięte
odpowiednie wnioski i podjęte właściwe działania w celu uzdrowienia naszej
piłki. Kosmetyczne posunięcia na pewno tego nie załatwią.
Właściwie, nie wiadomo, od czego zacząc fale krytyki naszego
footballu. Powinna ona być totalna i globalna w bardzo wielu aspektach. Zajmijmy
się tylko niektórymi, najbardziej widocznymi i znaczącymi. Zacznijmy od indywidualnych umiejętności
naszych piłkarzy. Są one znikome. Przegrywanie pojedynków 1 na 1, tak w ataku,
jak i w obronie, braki w umiejętności przyjęcia piłki, celności podań i
strzałów, dryblingu, w podstawowych cechach motorycznych /n.p. szybkośc,
zwinnośc, wytrzymałośc, skocznośc itp./, wyczucia sytuacyjnego, ustawiania się,
proszących się o to przechwytów, to szczególnie rzucające się w oczy mankamenty
zawodników. Nawet, niekiedy sporadyczne odchylenia in plus od tych słabości,
naszej eksportowej trójki – Błaszczykowski, Lewandowski, Piszczek – nie
poprawiają ogólnego wrażenia totalnej niemocy. Oni robili i zrobili, co do nich
należało / dwie, tylko? - piękne bramki/ tego, a właściwie dużo więcej, się od
nich spodziewaliśmy. Chyba nie z własnej winy, a na skutek presji i
odpowiedzialności, niewłaściwych przygotowań i podejścia naszej kadry
szkoleniowej, nie byli w tych dniach w swojej najlepszej dyspozycji.
Importowani, naturalizowani Polacy o paradoksalnie polskich korzeniach, okazali
się bardzo przeciętnymi /delikatnie powiedziawszy/ graczami, których w naszym
kraju mamy „na pęczki”. W swoich klubach nie odgrywają znaczącej roli i nie
błyszczą na międzynarodowej arenie.
Teraz taktyka. Faktem jest, że z takim/patrz wyżej/
„materiałem”, niewiele da się zrobic. W tym momencie wrócmy na chwilę do kadry
K. Górskiego. Za nim nie osiągnęli z nim sukcesu, nie byli uznanymi
indywidualnościami, a przeciętnymi zawodnikami z za „żelaznej kurtyny”. Raczej,
mówiło się o naszej drużynie, że jest słaba technicznie, nieotrzaskana w
międzynarodowych bojach /oprócz KDL-u/, że nadrabia taktyką. Właśnie, tu
dochodzimy do sedna sprawy. Nietuzinkowa, zaskakująca i co najważniejsze
skuteczna taktyka i sposób gry przyćmiły uznane w tym czasie, doskonałe,
światowe piłkarskie marki. Zaczęto naszych zawodników pozytywnie postrzegać.
Kilku z nich załapało się, choć z politycznymi trudnościami, do zagranicznych
klubów, gdzie nie zrobili przecież, oszałamiających karier. U nas grali za
„frico” w porównaniu z zachodnimi wartościowymi i nie tylko, zawodnikami. A
jednak, ówczesny sztab szkoleniowy z K. Gorskim na czele, mając bardzo
ograniczone możliwości w porównaniu z obecnymi, potrafili tak przygotować
reprezentację, by nawiązac rywalizację z najlepszymi na świecie i osiągac
znaczące, wręcz euforyczne dla kibiców, sukcesy. Teraz tego zabrakło, po prostu
nie było. Trener F.Smuda nie potrafił zrobic tego, co zrobił Górski, w dużo
gorszych czasach, mając dużo lepsze możliwości i warunki. Zabrakło właściwej
dla naszej reprezentacji, koncepcji, myśli taktycznej , skutecznych rozwiązań,
zabrakło reżysera gry, tak na boisku, jak i na ławce trenerskiej, co przy
brakach technicznych, o których pisałem wyżej, było by jakimś kluczem do
nawiązania równiejszej postawy z najlepszymi drużynami Europy. Chaos,
przypadkowośc, liczenie na słabości i błędy przeciwnika, których na tym
poziomie, prawie nie uświadczysz, to podstawowe, oprócz wspomnianych, widoczne cechy
naszej reprezentacji na tych mistrzostwach. Drogie zgrupowania i sparingi, z
raczej kiepskimi drużynami, też nie wniosły nic pozytywnie dobrego do gry
naszego zespołu. Już wiemy, że trochę przydługa, nie naznaczona znaczącym, spektakularnym osiągnięciem przygoda Smudy z reprezentacją, dobiegła końca.
Jak zawsze w tych sytuacjach, nie można odmówic naszym
kadrowiczom ambicji, woli walki i zwycięstwa, determinacji i zaangażowania
/choć i tutaj można by się niekiedy przyczepić/. Ale to, jak wiemy, w obliczu zagrożeń,
wspólnych, ważnych celów, nie tylko na arenach sportowych, leży w polskiej
naturze. Co z tego, jeżeli ten potencjał jest nie wykorzystany, wręcz
zmarnowany przez błędy organizacyjne, brak kompetencji i fachowości.
Słabośc polskiej piłki nożnej zaczyna się w jej strukturach
organizacyjnych. Z marionetkowym, nie kompetentnym /nic nie ujmując jego wspaniałej,
ale umiejętnie kierowanej grze we wspomnianej kadrze Górskiego/ , prezesem G.
Lato, w sidłach skorumpowanych, równie
nie kompetentnych działaczy, kierujących się własnymi, prywatnymi korzyściami,
kierownictwa P.Z.P.N., nasza piłka długo nie wyjdzie „na prostą”,
klarowną i obiecującą. Wymagania europejskiej, a tym bardziej światowej piłki
nożnej przerastają naszych działaczy i szkoleniowców. Do tego dochodzą niemałe,
jak na polskie warunki, łatwe pieniądze zarabiane przez wspomnianych działaczy
i niewiele umiejących, niedoświadczonych, ale z wielkimi wymaganiami, piłkarzy,
niedopuszczanie postępowych wzorów organizacyjnych i szkoleniowo - trenerskich
z najlepszych lig i federacji piłkarskich świata, wreszcie ciągłe konflikty
miedzy P.Z.P.N. a władzami sportowymi i państwowymi, przegrywane przeważnie
przez tych ostatnich.
Potrzebne są radykalne cięcia i świeża, nieskażona przez
lata, krew. W strukturach, kierownictwie i sztabie szkoleniowym polskiej piłki
nożnej muszą nastąpić zasadnicze zmiany. Czasu jest niewiele, eliminacje do
Mistrzostw Świata już niedługo.
W kwestii organizacyjnej M. E., z tylko nam wiadomymi
bólami, które jeszcze długo będą pokutować, stanęliśmy na wysokości zadania.
Wspaniałe wrażenia, niezapomniane, radosne przeżycia – te sportowe i
pozasportowe – chęc poznania i powrotu do naszego kraju wszystkich gości na
Euro-2012, to zasługa naszych wspaniałych kibiców i społeczeństwa. Nie jesteśmy
krezusami, w porównaniu z innymi, bogatszymi, bardziej ustabilizowanymi
gospodarczo krajami. A jednak potrafiliśmy oddając cała polską duszę tym
mistrzostwom, stworzyć niezapomnianą, radosną, pełną oddania sprawie,
fantastyczną atmosferę. Oby tak dalej, bo to nie koniec Mistrzostw, ale bez
udziału naszej drużyny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz